środa, 14 maja 2014

#Imagin z Lou, część 3

*oczami Jess* 

Nareszcie! Czekałam na to cały dzień. Czekałam na ten pocałunek. No i w końcu mnie pocałował. Jestem taka szczęśliwa! Gadaliśmy jeszcze przez godzinkę. 
- Wiesz... Ja chyba  będę musiał już iść. - powiedział 
- Nie możesz zostać jeszcze chwilkę? 
- Nie. Wybacz. - odpowiedział wstając z kanapy
- No dobra. - podeszliśmy do drzwi. W ramach pożegnania dałam mu buziaka, ale jego mina była dziwna. 
- Wszystko okey? - zapytałam 
- Tak - odpowiedział i złożył na moim policzku pocałunek, a raczej musnął wargami moje poliko. - Pa - wyszedł 

*oczami Louisa*

Gdy wyszedłem z domu T.I. i Jess, cały czas myślałem o mnie, o Jess i o... T.I. Kiedy zobaczyłem ją podczas pocałunku z Jess ... Wiedziałem, że coś do niej czuję, że darzę ją czymś więcej. A ten pocałunek ... Znaczył coś, czy nie? Sam nie wiem . Co ty wyrabiasz chłopie? 

*Następnego dnia, oczami T.I.* 

Obudziłam się o 11:00, a  raczej Jesssica przyszła mnie obudzić. Było już późna, a ja jeszcze nie wyszłam z pokoju więc przyszła sprawdzić czy wszystko w porządku. Później zaszłam na śniadanie. Po śniadaniu poszłam się ubrać. 
Ubrałam: białą bluzkę z rowerem, dżinsowe spodenki, różowy sweter i białe buty. Do tego białą torebkę, biały zegarek i kolczyki babeczki. 
[STRÓJ T.I.]
Uczesałam sobie koka, a Jess była już ubrana.  Ona założyła : białą bluzkę z "przetartą" flgą USA, bordowe spodnie, czerwoną marynarkę i czerwone conversy. 
[STRÓJ JESS]
Jess miała uczesaną kitkę. Jak każdego dnia poszłyśmy na spacer. Usiadłyśmy na ławce i gadałyśmy.
- Louis jest taki słodki! Nie uwierzysz! Pocałowaliśmy się! - powiedziała, a ja próbowałam zrobić naturalną minę. 
- Naprawdę?! Ty to masz szczęście! 
- Ta... - spochmurniała 
- Co jest? 
- Mama dzwoniła. Przez następny tydzień będę u rodziców. - powiedziała , aha i Jessica jest z Hiszpanii. 
- Czemu się nie cieszysz, że ich zobaczysz? - zapytałam 
- Znasz moją historię... Nie chcę i nie mam ochoty tam lecieć. Poza tym ... 
- Daj spokój. A o mnie się nie martw , dam sobie radę . Może szef da mi wolne w następnym tygodniu i będę tylko śpiewać - powiedziałam wstając z ławki, na znak, że pora już iść. 
- Jakby co to poproś Lou o pomoc. 
- Tak, na pewno ... - powiedziałam , poszłyśmy do domu. Była 14:03. Pora się zbierać. 
- Idziecie gdzieś dzisiaj z Lou? 
- Tak, zabiera mnie na kolację. 
- Ulala - uśmiechnęłam się. Byłam głodna. A , że była 14:15 to miałam czas. Zjadłam kanapki. Później poszłam się ubrać. Miałam ochotę założyć sukienkę i tak tez zrobiłam. Założyłam : kremowo - szarą suienkę, czarne buty i brązową torebkę, a do tego zegarek. Nie zakładałam nic na wierzch bo było ciepło. Oczy pomalowałam tuszem i eyelinerem. 
[STRÓJ T.I. (2)]
  Włosy wyprostowałam i zrobiłam "wodospad" (oczywiście z pomocą Jess) . Moja przyjaciółka jak zwykle elegancko. Ona założyła : koszulę w kolorze dżins, spodnie w kwiaty, czarne balerinki i kremową torebkę. Do tego bransoletkę i kolczyki. Oraz się pomalowała. 
[STRÓJ JESS (2)]
 Była 15:25, wyszłyśmy. O 15:35 byłyśmy w restauracji, ponieważ musiałam iść porozmawiać z szefem. Zapukałam do drzwi. 
- Proszę wejść - powiedział 
- Dzieńdobry. Erm... Ja mam do pana prośbę...
- Jaką?
- Czy mogłabym wziąć urlop w następnym tygodniu? - spojrzałam błagalnym wzrokiem 
- Właśnie chciałem Ci powiedzieć, że mam dla Ciebie propozycję.  Czy nie zechciałabyś tylko tutaj śpiewać?
- Tak! Tylko ile będzie mi pan wtedy płacił?
- Tyle samo. 
- Tak, bardzo panu dziękuję! Ale proszę, o wolne w przyszłym tygodniu. 
- No dobrze. - powiedział, wyszłam z jego biura. Była 15:55. Lou już był w restauracji. Ominęłam go, ale wiedziałam, że nie mogę tak cały czas. Występ wyszedł nie źle. Gdy skończyłyśmy, nie żegnając się  z Jess, poszłam do parku. Siedziałam na ławce tylko ja i moje myśli. Zaczął padać deszcz, a że nie zanosiło się na to by przestało padać, poszłam tak do domu. Wyglądałam okropnie. Włosy całe mokre, przemoczone ciuchy , woda w butach i rozmazany tusz. Nagle poczułam, że ktoś łapie mnie za rękę. To był Lou. Zdziwiłam się, bo miał być z Jess. 
- Co ty tu robisz? - zapytałam 
- Stoję. 
- Haha. Bardzo śmieszne. Miałeś być z Jess. - powiedziałam 
- Ale ona powiedziała, że coś jej wypadło. A gdy szedłem do domu to zauważyłem, dziewczynę idącą w deszczu , która mi Ciebie przypominała. 
- No to super. Tyle, że ja muszę już iść. 
- Czemu? 
- W prawdzie deszcz już nie pada. Ale nie widzisz jak wyglądam? - zapytałam 
- Jak zawsze piękni- powiedział patrząc mi w oczy. Zaczęłam iść, ale on znowu złapał mnie za rękę.
- Co znowu? - zapytałam
- Pamiętasz. Wczoraj chciałam Ci coś powiedzieć. 
- Pamiętam , o co Ci chodziło? - w tym momencie przyciągnął mnie do siebie i pocałował. Odepchnęłam go. 
- Jak możesz to robić Jess? 
- Przepraszam. Ja tylko ... 
- Co? 
- Ja się chyba w tobie zakochałem. - odpowiedział. Odbiegłam od niego i biegłam do domu płacząc. 

__________________________________________________________________________________

Hej :* :* :* 
Jest i rozdział 3. Nie wiem kiedy dodam 4. Proszę o choć 1 komentarz. Proszę Was   o komentarze , bo chce wiedzieć, że ktoś czyta tego bloga. Dziękuje wszystkim czytającym. Pa :3 

Gabi ♥

1 komentarz: